Winnica Golesz

Wino z Podkarpacia



Czy produkcja i sprzedaż wina z przydomowych winnic może być szansą dla naszego regionu?

Roman MyśliwiecJeszcze 10 lat temu takie stwierdzenie, jak tytuł tego artykułu, byłoby uważane za kiepski żart. Dzisiaj to już nie jest żart. Dzięki uporowi i determinacji jednego człowieka, Romana Myśliwca z Jasła, uprawa winorośli i wyrób wina gronowego, może stać się wkrótce na Podkarpaciu faktem. Roman Myśliwiec uprawia z powodzeniem winorośl i wyrabia dobrej jakości wina gronowe już od 20 lat. Jednak to, czy na południowych stokach Podkarpacia pojawią się winnice zależy w tej chwili wyłącznie od polityków. Aktualnie obowiązująca ustawa winiarska nie reguluje zasad produkcji win gronowych krajowych. W projekcie nowej ustawy, która została przyjęta przez Sejm 25 lipca 2001 roku, napisano, że w Polsce nie ma winnic, więc nie ma potrzeby takich regulacji prawnych wprowadzać.
Tymczasem w Polsce łączną powierzchnię winnic ocenia się na ok. 50 ha, a każdego roku sprzedawanych jest 100 tys. sadzonek winorośli. Kraje posiadające mniejszy od Polski areał winnic: Holandia, Dania, Irlandia, są oficjalnie uznane za kraje produkujące wina gronowe z własnych upraw i posiadają odpowiednie ustawy regulujące produkcję winiarską.

Umożliwienie takiej działalności przez nasze prawo byłoby olbrzymią szansą dla wielu rolników naszego województwa. Czyste ekologicznie wino z Podkarpacia,to nawet nieźle brzmi.

O Romanie Myśliwcu napisano już dziesiątki artykułów. My również pisaliśmy o nim kilka tygodni temu. Dlatego nie będę się szeroko rozpisywać o początkach jego winiarskiej kariery, o zakładaniu winnic, trudnościach ze zdobyciem fachowej literatury, sprzętu do wyrobu win. Skupię się więc przede wszystkim na rzeczy zasadniczej: Uprawa winorośli i produkcja wina może być odpowiednią alternatywą dla w końcu rolniczego Podkarpacia. Ale oczywiście, żeby ten temat zacząć, choćby pokrótce należy przedstawić sylwetkę pierwszego winiarza w Polsce (po kilkudziesięciu latach przerwy).
Zaczął przypadkowo w 1982 roku. Po prostu wracając z Węgier zabrał do Polski kilka sadzonek winorośli. Widział węgierskie winnice, które zrobiły na nim duże wrażenie. Po dwóch latach krzewy wydały piękne owoce z których Roman Myśliwiec zrobił pierwsze wino. I tak to się właśnie zaczęło. Winiarstwo wciągnęło go całkowicie. Dzisiaj jego winnica "Golesz " (nazwę wziął od ruin legendarnego zamku Golesz, które znajdują się na pobliskim wzgórzu) liczy sobie kilka tysięcy krzewów. Z owoców odmian przerobowych wytwarzaco roku 3 tysiące litrów wina, a póki co utrzymuje się z produkcji sadzonek winorośli. Wiele z odmian uprawianych w winnicy znakomicie nadaje się do uprawy w Polsce. Wino z nich jest naprawdę dobrej jakości. No tak, ale celem życiowym pana Romana jest przede wszystkim produkcja wina. Te 3 tysiące litrów rozdaje znajomym, rodzinie, a część wypija wraz z żoną. Jak sam mówi, dobry winiarz musi kochać wino i pić je na co dzień. Nie po to aby się upić, ale aby być człowiekiem zdrowym i szczęśliwym oraz, aby produkować coraz to lepsze gatunki. Gdyby nie nasza niefortunna dla krajowych win gronowych ustawa, można by było sobie wino pana Romana kupić bez problemu. Pod tym względem jesteśmy prawdziwym ewenementem w Europie. Roman Myśliwiec zaczął więc kilka lat temu walkę o zmianę ustawy winiarskiej. Wraz z grupą naukowców opracował projekt nowej "normalnej" ustawy. Ale walka o normalność ciągle trwa.

Z winnicy można się utrzymać

Teraz kilka słów o tym, czy na Podkarpaciu można z powodzeniem uprawiać winorośl i czy produkcja wina może być dla nas opłacalna.
Krzewy winorośli muszą być sadzone na południowych, a już najlepiej na południowo-zachodnich stokach. Takich stoków pod winnice mamy na Podkarpaciu mnóstwo. Po dwóch latach od posadzenia, krzewy już w pełni owocują. Z jednego metra kwadratowego, możemy otrzymać jedną butelkę (około 075 l) dobrego wina. Tak więc z jednego hektara możemy "wydusić" 10 tysięcy butelek (można i więcej, ale wtedy wino będzie gorszej jakości). Dobrej jakości wino, czyste ekologicznie z powodzeniem sprzedamy turystom we własnym gospodarstwie lub do miejscowych restauracji.Nie chcę pisać o cenie, ale na pewno będzie to kwota powyżej 10 złotych za butelkę. Opłaca się?
Oczywiście, aby założyć winnicę, trzeba ponieść na początku dość znaczne koszty. Za sadzonkę zapłacimy średnio 7 złotych. Sadzonki muszą być oczywiście tylko szlachetnych odmian winorośli. Roman Myśliwiec w ciągu kilkunastu lat pracy wybrał na razie 8 odmian winorośli, najlepiej nadających się do uprawy w Polsce. Sadzonki to jeden koszt, następne to urządzenia do produkcji wina. Prasy, młynki do oddzielania szypułek, szklane butle, drewniane beczki, lub specjalne kadzie ze szlachetnej stali, butelki, korki, korkownice, to oczywiście wszystko kosztuje. O dziwo w tej chwili można jednak już wziąć preferencyjny kredyt na założenie winnicy. Zresztą po zakupie sprzętu już takich znacznych wydatków mieć nie będziemy. Rząd płacze, że na Podkarpaciu gospodarstwa są bardzo rozdrobnione i mają średnio po 3.5 hektara. Czy więc winnice nie byłyby szansą dla części mieszkańców tego regionu? Rzecz jasna produkcji dobrego jakościowo wina też trzeba się nauczyć.

Dlaczego trzeba zmienić ustawę?

Roman MyśliwiecUstawę winiarską z 1996 roku, znowelizowano w 2001 roku. Co prawda znosiła ona takie głupoty, jak ograniczenie domowej produkcji wina na własny użytek tylko do 100 litrów.Pozornie wszystko wygląda w porządku. Winiarz może produkować wino, a nawet je sprzedawać, ale... musi mieć własne laboratorium i zatrudnić w nim wykwalifikowanego pracownika. Takie specjalistyczne laboratorium, to koszt rzędu 20 tysięcy złotych, drugie tyle, a może i więcej będzie kosztować utrzymanie laboranta. Stosując klasyczną (nie przemysłową)technologię, takie laboratorium wykorzystuje się w zasadzie kilka razy do roku. W "normalnych" krajach próbki wina są badane w miejscowym laboratorium, obsługującym cały rejon. Analizuje się w nim skład wina i jego zgodność z odpowiednimi normami. Jeżeli wszystko jest w porządku, winiarz może spokojnie swoje wino sprzedawać. W Polsce zlecanie analiz jest niemożliwe, o czym przekonał się pan Roman. Jego odwołanie od tej decyzji nie przyniosło pozytywnego rezultatu. U nas oprócz laboratorium, produkujący wino na sprzedaż, musiałby jeszcze spełnić różnorakie wymagania sanepidu, czyli mieć w piwnicy odpowiednie ubikacje, umywalnie, ubranie ochronne, odpowiednią wysokość stropów w piwnicy, łatwo zmywalne ściany itp. Dla czytelników Super Nowości, którzy znają pobliskie piwnice Tokaju czy Egerui przyglądali się ich "zagrzybionym" ścianom, wymagania polskich urzędników to oczywisty absurd! Przecież w niemal 100 procentach produkcja win odbywałaby się w winnicach rodzinnych. Jak gospodarz będzie chciał sobie umyć ręce, czy się wysiusiać, to pójdzie do domu. Zapytałem więc Romana Myśliwca, dla kogo stworzono i wreszcie znowelizowano tę ustawę?
Odpowiedział mi tak:
Obecne przepisy ustawy winiarskiej są dostosowane do przemysłowej produkcji win owocowych i różnych winopochodnych i winopodobnych "bełtów" Stosując różne przemysłowe, technologiczne "sztuczki", trzeba bardzo uważać, aby nie otruć konsumenta. Dlatego właśnie tak niezbędne jest laboratorium! Trudno jednak przydomowe winnice traktować jak fabryki. Wino produkowane z krajowego, zdrowego surowca,tradycyjnym sposobem, tak jak przed setkami lat, nie może konsumentowi zaszkodzić. Zresztą i tak przed sprzedażą musiałoby przejść obowiązkowe badania w laboratorium sanepidu. W Polsce można oczywiście zezwolenie na produkcję i sprzedaż wina otrzymać, trzeba jednak spełnić cały szereg kosztownych w realizacji wymagań, zupełnie nieuzasadnionych ekonomicznie przy tak małej skali produkcji. Model najbardziej opłacalny, to właśnie 2-3 hektarowa winnica rodzinna, nastawiona na jak najwyższą jakość produkowanego wina, ze sprzedażą detaliczną bezpośrednio w gospodarstwie tak jak to ma miejsce w całym winiarskim świecie. W polskiej ustawie winiarskiej nie ma natomiast bardzo ważnych uregulowań dotyczących uprawy winorośli, klasyfikacji jakościowej win. Przepisy w krajach Unii są bardzo rygorystyczne, całkowicie jednak uzasadnione, gdyż czuwają nad odpowiednio wysoką jakością produkowanego wina. Tymczasem obowiązująca w Polsce ustawa winiarska dopuszcza dolewanie do 25% wody do moszczu gronowego! Jest to absolutny ewenement na skalę światową
Roman Myśliwiec razem z Wojciechem Bosakiem z Towarzystwa Winiarskiego w Krakowie oraz z Markiem Jaroszem z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, opracowali projekt ustawy o krajowych winach gronowych. Projekt dostosowany jest do standardów europejskich, i daje możliwość produkcji i sprzedaży wina z przydomowych, rodzinnych winnic. Projekt ten widzieli już niektórzy nasi posłowie imówią, że jest on sensowny oraz pozwalający rozwinąć w naszym kraju dawno zapomnianą gałąź gospodarki rolnej, jaką kiedyś było winiarstwo. Projektem zainteresowała się pani poseł Elżbieta Łukacijewska. Wszyscy posłowie z którymi o tej sprawie rozmawiałem przyznawali, że w tej materii szybko trzeba coś zmienić. No więc zmieńmy panie i panowie!
Jak Boga kocham nie jestem w stanie zrozumieć naszych rządzących. Niemal codziennie słyszy się o gospodarczej stagnacji, upadku przedsiębiorczości, a jak znajdzie się ktoś przedsiębiorczy, tak jak pan Roman Myśliwiec, który ma pomysł, który można z powodzeniem wykorzystać, to choćbyś bracie głową w mur walił i tak urzędniczego marazmu nie skruszysz! Mam nadzieję, że jednak wkrótce to się zmieni. Mam nadzieję, że obietnice pani poseł Elżbiety Łukacijewskiej z Platformy Obywatelskiej, posłów Tadeusza Ferenca z SLD i Jana Burego z PSL zostaną spełnione. Są sprawy, które muszą jednoczyć naszych parlamentarzystów, znosić polityczne podziały. Taką sprawą jest chociażby zmiana ustawy winiarskiej w Polsce. Super Nowości będą bacznie przyglądać się poczynaniom naszych parlamentarzystów w tej kwestii, ponieważ uważamy, że winnice, to naprawdę duża szansa dla naszego regionu. Renesans polskiego winiarstwa może mieć miejsce nie w lubuskim, jakby można się było spodziewać, ale właśnie na Podkarpaciu!

Marek Tomczyk
Super Nowości 30 września 2002r.


Elżbieta Łukacijewska, poseł z PO:

Znam sprawę. Pan Roman Myśliwiec dał mi projekt nowej ustawy winiarskiej. Skonsultowaliśmy ten projekt z prawnikami i po kosmetycznych poprawkach prawnych, trafi on w najbliższym czasie do Laski Marszałkowskiej. Jestem za tym, aby na Podkarpaciu mogły powstawać przydomowe winnice w których produkowane byłoby i sprzedawane wino. To duża szansa dla rolników i nie tylko z naszego regionu. Dołożę wszelkich starań, aby weszła w życie nowa ustawa winiarska.

Tadeusz Ferenc, poseł z SLD:

Proszę powiedzieć panu Myśliwcowi, aby jak najszybciej skontaktował się ze mną. Oczywiście, że on ma rację. Jeżeli są tylko szanse, a z tego co widzę to tak, winiarstwo byłoby szansą realną dla Podkarpacia, trzeba zrobić wszystko, aby takie pomysły wcielać w życie. Przedłożę projekt nowej ustawy odpowiedniej komisji sejmowej. Mam nadzieję, że wkrótce absurdy starej ustawy znikną raz na zawsze.

Jan Bury, poseł z PSL:

Jest to rzeczywiście szansa dla wielu ludzi i obiecuję, że dołożę wszelkich starań, abyzmienić dotychczasową ustawę winiarską. Całkiem możliwe, że w Polsce, w tym również na Podkarpaciu można produkować dobre wina gronowe. Wiele słyszałem o panu Romanie Myśliwcu i o tym, że wytwarza znakomite wina gronowe. W końcu lepiej pić dobre polskie wina gronowe, niż polskie wina siarkowe.


SADZONKI WINOROŚLI
oferta na wiosnę 2024


WINA Z NASZEJ WINNICY

ABC zakładania
winnicy


Droga do własnej
winnicy


NOWE KSIĄŻKI
www.roman-mysliwiec.pl
akademiawina.org
© Winnica Golesz 2024